Jak zwykle dziś ogarnęłam się, że do wyjazdu na grunwald został mi niecały tydzień...
Właśnie biegałam sobie rozkosznie po domu wymachując rękami u krzycząc "Kurwa! Kurwa! Kurwa! Nie mam transportu! Kurwa!", kiedy wszedł mój luby. Spojrzał na mnie krytycznie, pokręcił głową, zatrzymał, rzucił na łóżko i podał komputer.
Siedziałam chwilkę próbując ogarnąć jego wielki master plan, który na pewno miał, a którego ja nie rozkminiałam.
Rad zauważył jakże męczący proces myślenia zachodzący w mojej głowie i przystąpił do działania. Usiadł, zabrał laptopa, kliknął parę razy i oddał mi go. Spojrzałam.
Uradowałam się.
I kliknęłam "Szukaj" pod napisem w googlach- "połączenia Warszawa-Olsztyn z psem".
No cóż...
:)
OdpowiedzUsuńŚwietne:) bardzo podobały mi się zarówno przygody Pimpusia i sióstr Jebanek (OMG, czemu ja myślałam że chodzi o zakonnice? xD) jak i Twoje osobiste przemyślenia:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Draconia